sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział XII






R o z d z i a ł XII




Wtorek, 30 października 2012r.


Dwa tygodnie zleciały zdecydowanie szybko, ale i wyjątkowo nudno. W sumie liczyłem, że po ujawnieniu naszej zwykłej znajomości coś ruszy, jakiś mechanizm, który miałby uruchomić kolejne prowadzące do mojego imienia kończącego się nazwiskiem samego Mulata, ale niestety, nic z tego nie wyszło. Nie rozumiałem całej tej sprawy, a szczerze powiedziawszy coraz bardziej mnie to przygniatało. Czułem się zwyczajnie zmęczony. I pomimo tego, że pierwsze dni były jak jakieś cholerne błogosławieństwo nadesłane prosto z góry, kolejne stawały się monotonią.  Nie wiem czy byłem egoistą chcąc Malika na własność. Po prostu nie cierpiałem kiedy uśmiechał się czy patrzył na innych, lepszych ode mnie. Podświadomie czułem, że takowe osoby, ot tak mogłyby mi go odebrać. Choć w sumie to złe określenie. Nie był mój i jak na razie się na to nie zamierzało. Wszyscy, wraz ze mną na czele byli zdziwieni, że zachowuję z Zaynem, zwykła, przyjacielską relacje. I z jednej strony naprawdę mi to odpowiadało. Bez powodu mogłem przebywać w Jego pobliżu, rozmawiać czy żartować, ale nie mogłem go dotknąć, tak inaczej, jak bym chciał. Co zabawne wcześniej sam wykazywał chęci do tego typu znajomości. Coś się zmieniło? Chyba tak, ale za cholerę nie wiem co mogłoby to być.



 *~~*~*~~*



Przymknąłem oczy, delikatnie opierając policzek o prawą dłoń. Ostatnia lekcja ciągnęła się nieskończenie długo. Coś jakby wszystkie zegarki świata nagle postawiły się przeciw mnie i specjalnie, na złość mi, powolnie przesuwały wskazówkami po tablicy zegara. Westchnąłem ciężko, nagle otrzymując dosyć mocnego kuksańca w bok. Zerknąłem na Liama, który patrzył znacząco na karteczkę, znajdującą się dokładnie po środku naszej wspólnej ławki. Zmrużyłem oczy, starając się odczytać bazgroły, mające przedstawiać litery, a nawet słowa czy zdania. NIC. Blondyn spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem, po czym urywając kolejny kawałek niedużej białej kartki, napisał coś drukowanymi literami. Podsunął mi wyrywek zeszytu pod nos i prychnął lekko zniecierpliwiony.



Ja, Ty, park po lekcjach? L.



Szybko przestudiowałem w myślach plany dzisiejszego dnia, nagle uświadamiając sobie, że cholernie dawno nie widywałem się z Li po lekcjach. Byłem po prostu zajęty staraniem się o względy Zayna, kiedy to Payne po prostu poszedł w odstawkę i szczerze powiedziawszy dziwiłem się, że nadal wyciągał do mnie pierwszy rękę. W sumie to była jedna z cech, którą w nim uwielbiałem, jednakże, jeżeli korzystał z niej tylko w moim przypadku, bo kiedy bywał wykorzystywany przez innych ludzi nie czułem się dobrze z tym, że na to pozwoliłem. Wyrzuty sumienia nieraz zżerały mnie od środka. I przypominając sobie wszystkie te sytuacje, w których Liam był po prostu mniej ważny, robiło mi się go żal, bo mi bo mi byłoby przykro. A on nie był wcale mniej wrażliwy niż ja. I mimo tego, że umówiłem się z Zaynem, że dziś obejrzymy razem mecz, musiałem to odwołać, bo nie mogę przekładać starej przyjaźni na nową. To nie byłoby fair wobec Li, który wspierał mnie w każdej trudnej dla mnie sytuacji. Był zawsze kiedy go potrzebowałem więc powinienem rewanżować się tym samym prawda?

Więc olewając wspólne popołudnie spędzone z Malikiem, po prostu z uśmiechem pokiwałem głową na co Li wyszczerzył się uszczęśliwiony. I w takiej chwili zastanawiałem się jak mogłem być tak głupi i nie poświęcać mu wystarczająco dużo uwagi..



*~~*~*~~*



Zaraz po dzwonku pierwszy wyszedłem z klasy zatrzymując się za ścianą, przy której zawsze stał Zayn rozmawiając ze znajomymi. Trochę podenerwowany zaistniałą sytuacją zagryzłem lewy policzek. Pierwszy raz miałem odmówić Malikowi i to było .. dziwne. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że tak naprawdę byłem na każde Jego zawołanie, jednak nie była to Jego wina. To ja starałem się mu przypodobać. Zgadzałem się na wszelkie propozycje wypadów czy wspólnych wieczorów, olewając w ten sposób blondyna. I szczerze powiedziawszy dopiero teraz dotarło do mnie jak głupio się zachowywałem. Przekładałem Mulata nad wszystko inne nie mniej ważne. Głupota.
Oderwałem się od swoich myśli dostrzegając Zayna idącego w moją stronę z lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi odrobinę szybciej na widok Jego delikatnie rozwianych włosów. Widocznie przed chwilą wrócił z dziedzińca.
 - Co tam Nialler? – zapytał jak gdyby nigdy nic lekko klepiąc mnie w ramię.
 - W sumie nic ciekawego – odpowiedziałem jednocześnie przełykając głośno ślinę  – Tak sobie myślę… Nie obraziłbyś się gdybyśmy jednak nie spędzili tego dnia razem? – wypowiedziałem na jednym wydechu.
Mulat przez chwilę patrzył na mnie zdezorientowany, po to aby chwilę później wybuchnąć głośnym śmiechem.
 - Żartujesz prawda? – zapytał rozbawiony. Widząc moje zdziwione spojrzenie, raczył mi wreszcie wytłumaczyć co go tak rozbawiło.
- Jezu, Niall, naprawdę? Przecież to nic strasznego, mecz możemy obejrzeć kiedy indziej, a Ty wyglądałeś jakbym miał Cię co najmniej zabić za to, że nasze dzisiejsze plany nie wypaliły – poklepał mnie z uśmiechem po plecach i odszedł rzucając ostatnie rozbawione spojrzenie na moją lekko zaczerwienioną twarz.
No cóż, doszukując się jakichkolwiek pozytywów tej sytuacji …
Poszło łatwiej niż myślałem.



*~~*~*~~*




 - Haha, chyba żartujesz? – zapytałem rozbawiony. Nigdy, ale to nigdy nie uwierzyłbym, że nasz ukochany wychowawca, zagląda po lekcjach do TAKICH klubów.

 - Nie no powaga, idealnie wpasowuje się w tamtejsze klimaty – stwierdził poważnie.
Chwilę później nasze śmiechy można było usłyszeć na całej ulicy, którą akurat się przechadzaliśmy.
Lekko klepnąłem blondyna, wpadając nagle na jeden ze swoich genialnych pomysłów.

 - Ej Li – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem – przejdziemy się tam? Może akurat trafimy na naszego ulubionego nauczyciela – stwierdziłem zabawnie poruszając brwiami. W odpowiedzi dostałem energicznie kiwanie głową blondyna i zdecydowane przyciągnięcie mnie do Niego. Delikatnie objął mnie ramieniem pochylając się lekko w stronę moich obojczyków.

 - Brakowało mi tego – szepnął wprost w moją szyję.

 - Mi też Li, mi też  – odpowiedziałem cicho.
Następnie złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w przeciwną stronę. Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany, na co wytłumaczyłem mu, że klub, do którego zmierzamy jest w całkiem inną stroną niż wcześniej maszerowaliśmy. Kiwnął głową w zrozumieniu. Zaśmiałem się cicho i objąłem ramieniem po czym ruszyliśmy w stronę wybranego budynku.

 - To tylko 2 kilometry – „pocieszyłem” lekko wstawionego blondyna. Ten w odpowiedzi prychnął i przeklął pod nosem lekko uderzając mnie w ramię, na co zaśmiałem się  diabelsko w odwecie. Zapowiadała się ciekawa noc.



*~~*~*~~*





Głośna, dudniąca muzyka. Kolorowe, wręcz rażące światła i zdecydowanie roznegliżowani ludzie. Tylko skrawki materiałów zakrywały ich miejsca intymne. Tak proszę państwa, byliśmy w jednym z najbardziej obskurnych klubów tego miasta. Tutaj nie było granic. Homo, hetero – nie liczyła się orientacja. Nikt nie zwracał uwagi czy właśnie całował się z chłopakiem czy dziewczynom. Ludzie byli aż nazbyt wyluzowani i wolni. Ochrona? Jasne była, zazwyczaj przy jednym ze stolików, obściskując się z nagimi pannami. Jakby nie patrzeć, zbierała się tutaj najgorsza ludność tego miasta. Bezwstydna, młoda, naćpana czy pijana. Jednak to miejsce miało w sobie to „ coś”. Swój własny, kreowany przez lata klimat.  Coś czego zdecydowanie nie znalazłoby się w innych klubach.
Przymrużając oczy, delikatnie złapałem ogłupiałego Payne’a za ramię, ciągnąc w stronę baru. Zamawiając drinki, rozglądałem się dookoła wyszukując jakichkolwiek znajomych twarzy. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że widzę tu naprawdę sporo osób ze szkoły. Nie sądziłem, że zapuszczają się w takie miejsca. No cóż, pozory mylą. W sumie pewnie oni  też są zdziwieni moim widokiem.
Nie rozmyślając nad tym dłużej wypiłem z Li jedną kolejkę stukając się zawczasu pełnymi szklankami. Następnie wzruszyłem ramionami ciągnąc wstawionego blondyna na parkiet. Niby przyszliśmy tu tylko w celach zobaczenia naszego wychowawcy, aczkolwiek  myślę, że spokojnie możemy zabawić tutaj dłużej. Zdecydowanie trochę rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziło…

Bawiłem się już na parkiecie kolejną godzinę, raz po raz podchodząc do baru w celu wypicia wraz z blondynem kolejnej kolejki. Trzymaliśmy się w miarę blisko siebie, w razie potrzeby odstraszenia natrętnego osobnika, bo takich tutaj niemało.
Wstawiony, z uśmiechem przyciągnąłem do siebie przystojnego bruneta tańczącego tuż obok mnie. Ten w odpowiedzi zaśmiał się perliście ukazując całe swoje olśniewające uzębienie. Jakby na zachętę pociągnął mnie za kołnierzyk niebieskiej koszuli.
 - Luke – wykrzyknął wprost w moje ucho.
 - Niall – odpowiedziałem równie głośno, jednocześnie przybliżając się jeszcze bardziej do dobrze zbudowanego bruneta. Podobał mi się, był tak bardzo podobny do Malika. Po parunastu minutach nasz taniec zrobił się bardziej brutalny. Powoli objąłem Jego szyję delikatnie muskając Jego odsłoniętą szyję. Pachniał kawą? Tak myślę. Ocieraliśmy się o siebie coraz bardziej intensywnie, niekiedy delikatnie przygryzając swoje szyje czy kąciki ust.
I ta cała sytuacja była dziwna. Nigdy nie czułem się tak wyluzowany jak tutaj. Będąc w tym miejscu, zespalałeś się z nim, tak po prostu. Przylegałeś do Niego.
I będąc już naprawdę podnieconym lekko trąciłem wargami Jego usta. W odpowiedzi wpił się we mnie mocno, całując namiętnie. Kilka sekund później oderwałem się od bruneta chcąc zaciągnąć się powietrzem. Okazyjnie otworzyłem oczy, dostrzegając naprzeciw mnie dwie ciemne, wręcz czarne tęczówki, patrzące na mnie z żalem? Smutkiem? Zrezygnowaniem…
 Spanikowałem.
Mimowolnie odepchnąłem zdezorientowanego  Luke’a, szybko udając się w stronę Mulata, który przepychał się między ludźmi wprost w stronę najbliższego wyjścia.
Cholera. Mimo tego, że tak naprawdę nie wiedziałem co dokładnie łączy mnie z Malikiem, byłem wręcz pewien, że to nie upoważniało mnie do całowania się z byle chłopakiem poznanym na imprezie. W końcu to on był kimś na kim mi zależało, a to co przed chwilą robiłem, wcale tego nie ukazywało. Wręcz przeciwnie. Zły na siebie, odpychałem napychających na mnie ludzi, raz po raz klnąc siarczyście. Docierając do upragnionych drzwi, szybko wyszedłem, rozglądając się dookoła. Niestety, nie dane było mi dostrzec idealnej sylwetki Zayna. I szczerze powiedziawszy nie zdziwiłbym się gdyby wszystkie moje szanse u Malika właśnie przepadły.
Z tego co słyszałem przychodząc do tej szkoły, może i Zayn zmienia dziewczyny czy chłopaków jak rękawiczki, ale nie toleruje zdrady i tego bałem się najbardziej. Czysto teoretycznie nic nas nie łączyło. W praktyce poczuć się urażony, bo przecież ludzie ot tak nie całują się, nie łapią za ręce. Bałem się Jego reakcji. Bałem się Jego odwetu na mnie. Nie zdziwiłbym się gdyby właśnie to było moją karą. Dokładnie to samo co ja zrobiłem mu.
I czułem się dziwnie z tym, że to ja go zraniłem. Bynajmniej tak myślę. Tak samo dobrze mogło mu nie zależeć, prawda?
Byłem skołowany, zły i przemarznięty. Szybko poinformowałem Liama o zaistniałej sytuacji dodając, że idę do domu. Ten jedynie porozumiewawczo kiwnął głową, zostając ze starymi znajomymi. Powolnie przebierałem nogami. Starałem się dostrzec chociaż jeden z plusów owego wydarzenia, ale kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Pustka.
W takim właśnie stanie dotarłem do domu. Cicho, tak aby nie obudzić nikogo wszedłem do salonu, zauważając Mulata oglądającego jeden z nudnych programów telewizyjnych. Kiedy dostrzegł moją obecność, szybko wstał, kierując się w stronę schodów.
 - Zayn? – zapytałem niepewnie.
- Czego chcesz? – odwdzięczył się pytaniem.
 - Ja… nie chciałem żeby tak wyszło. Żebyś musiał na to patrzeć, to po prostu nie powinno się nigdy wydarzyć  - stwierdziłem cicho. Mój rozmówca jedynie prychnął w odpowiedzi.
- Przepraszam – wyszeptałem patrząc wprost w Jego ciemne tęczówki.
 - Nie masz za co. Przecież nic nas nie łączyło, nie łączy i łączyć nie będzie – powiedział rozdrażniony  - szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie z kim szlajasz się i całujesz po klubach – wyszeptał spuszczając wzrok.
 I było mi naprawdę przykro, że doprowadziłem do takiej sytuacji, bo nigdy nie sądziłem, że to ja zranię go prostym pocałunkiem.
- Wiem, że to głupie mówić o tym w takim momencie – powiedziałem zdenerwowany – ale… zależy mi – wychrypiałem cicho.
 - Mi też … - powiedział lekko podnosząc głowę do góry – zależało – stwierdził patrząc mi  prosto w oczy.

Zabolało.

- To znaczy, że już przestało? – opuściłem ramiona jednocześnie zaciskając mocno pięści w zdenerwowaniu.

- Nie wiem Niall, po prostu nie wiem – uśmiechnął się ponuro. Podszedł do mnie, delikatnie muskając moje spierzchnięte wargi. Doskonale wyczuwałem Jego pijacki oddech. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że był cholernie pijany. Szczerze dziwiłem się, że stał tutaj, na wprost mnie jedynie lekko kołysząc się na boki. Objął mnie ramionami przyciągając do siebie w mocnym uścisku.

- Jesteś idiotą, wiesz? – zapytał przysypiając,

 - Wiem, Zayn

- Ale słodkim idiotą – stwierdził cicho, przyciągając mnie do kolejnego długiego pocałunku. 



*~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~*


Naprawdę cholernie przepraszam. Nie wiem czy pamiętacie mój komputer, który ostatnimi czasy szwankował. No cóż, mogę śmiało stwierdzić, że odszedł na zawsze. Piszę ten rozdział z komputera brata, który użyczył mi go naprawdę niechętnie i to tylko dlatego, że go nie było.... A więc myślę, że dopóki mój szanowny tata nie pomyśli nad zakupem nowego sprzętu, rozdziały będą się pojawiać raz na tydzień :/ 
Z góry przepraszam, za to całe zamieszanie i to, że nawet nie miałam jak was poinformować.. Jeżeli jeszcze ze mną jesteście..... To naprawdę, naprawdę przepraszam! Postaram się dziś skleić kolejne pół kolejnego rozdziału żeby dodać go jutro, ale nic nie obiecuję, pozdrawiam i ogólnie wręcz błagam na kolanach o wybaczenie, 

Wasz Arbbuz




5 komentarzy:

  1. wybaczam Ci spokojnie :) tylko nie było wiadomo co się z tobą dzieje, więc zaczynałam się martwić czy nie przestałaś pisać, ale potem tak sobie pomyślałam że pewnie chodzi o ten twój komputer :D
    cudowny rozdział, choć troszkę za krótki jak dla mnie.
    osobiście jestem rozczarowana Niall'em :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam codziennie na nowy rozdział i generalnie zaczęłam już panikować, że nigdy się nie pojawi, ale w końcu jest! Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Kurcze, nie pamiętam, więc mówię to teraz. Jesteś wspaniała i szczerze mówiąc, uwielbiam to opowiadanie, bo zawsze czymś mnie zaskakujesz. Nie mam pojęcia, co jeszcze wymyślisz i nie wiem, jak długo będę musiała czekać na kolejny rozdział, ale obiecuję, że będę cierpliwie zaglądać na bloga. Kocham!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AWWWWWWW *.* To tak słodkie, że aż czułam potrzebę odpowiedzenia ♥ Co do rozdziału pojawi się w nadchodzącym tygodniu. Co do kochania, ja też Cię kocham, za to że to czytasz, tak po prostu ^^
      Naprawdę miło mi czytać takie komentarze, pozdrawiam i też kocham ♥
      Arbbuz

      Usuń
  3. Przeczytałam to wszystko i mogłam oderwać wzroku od tego dopóki nie doszłam do końca. To jak piszesz, awwwwwwww *-* To co czuje Niall, ty to doskonale ukazujesz. Tylko szkoda ,że Zayn powiedział ,że mu zależało. No to nie może być prawda, na pewno mu zależy! Ja to wiem. Po prostu pokochałam te opowiadanie po całym przeczytaniu jego. "Jesteś wspaniała i szczerze mówiąc, uwielbiam to opowiadanie, bo zawsze czymś mnie zaskakujesz." - aż zacytuje osobę wyżej! Bo zgadzam się z jej słowami.
    Czekam na kolejny rozdział i życze Ci weny kochana. Jak byś mogła to informuj mnie na TT, @tekturowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem szczerze, że jak inne dziewczyny wchodziłam tutaj codziennie, żeby zobaczyć czy coś dodałaś. I wreszcie jest! I bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że szybko skończą się twoje problemy z komputerem.
    A co do rozdziału.
    To nie że bronię Nialla, bo jeżeli się kręci z jedną osobą to nie powinno się całować innej, ale przecież nie ustalili z Zaynem kim dla siebie są, więc Zayn nie powinien mieć o to do niego pretensji. Zaskoczyło mnie również to, że Zayn się tym przejął. Ten Zayn Malik. Przecież on nie przywiązuje wagi do osób i sam zmienia partnerów jak rękawiczki, a tu proszę taki Niall go zranił. Może i dobrze, bynajmniej teraz wie jak czują się te osoby, które on zostawia. No ten fragment, w którym Niall wyznał mu, że mu zależy, a ten odpowiedział, że mu też... zależało. Normalnie przykro mi się zrobiło.
    Chociaż kolejne zdania wypowiedziane przez Malika pokazują, że i tak Niall ma go w garści. "Słodkim idiotą" :D

    OdpowiedzUsuń