czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział IX






R o z d z i a ł  IX



Czwartek, 4 października 2012r.



Minęło parę dni. Szczerze powiedziawszy nic szczególnego się nie wydarzyło. Całe cztery doby upłynęły wyjątkowo powoli i nudno. Ożywiałem się jedynie w tych momentach, w których posyłaliśmy sobie z Zayn’em pojedyncze spojrzenia bądź uśmiechy, ewentualnie kiedy rozmawiałem z Li, bo przy blondynie zdecydowanie nie dało się nudzić. Potrafił mnie rozbawić nie tylko zabawnymi historyjkami z jego życia, ale i kiedy tego potrzebowałem, porozmawiać na poważnie. Uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie jego wytrzeszczonych oczu i niedowierzającej miny, kiedy to opowiadałem mu o spotkaniu z Malikiem. Był w stu procentach zaskoczony postępowaniem Mulata.

 - Czekaj…. I, że niby ON zrobił to wszystko dla Ciebie, jednocześnie nie pieprząc Cię na dachu tego wieżowca? – zapytał wtedy osłupiały. Wiem, że spojrzałem na Niego jak na idiotę i mocno szturchnąłem go w ramię wybuchając niepohamowanym śmiechem.

 - Li, tak dla ścisłości nie wszyscy myślą tylko o seksie – poruszyłem zabawnie brwiami i pociągnąłem go w stronę sali chemicznej.

 - Zayn tak – stwierdził poważnie - może nie jestem w tej szkole szczególnie długo, bo tyle co Ty, ale tutaj plotki szybko się rozchodzą, wiesz?

 - Możliwe, ale nie każda plotka zawsze okazuje jest prawdą – oznajmiłem wtedy lekko podenerwowany. 
Nie lubiłem kiedy gasił mój zapał, ale jednocześnie doceniałem to, że potrafił powiedzieć mi co myśli o danej sytuacji i rzucał zupełne inne światło na daną okoliczność. Nie koloryzował, nie robił nadziei jak inni. Był po prostu szczerzy. Prawdziwy.

Wracając do Malika, wtedy po naszej wspólnej nocy*, obudziłem się rano nie dostrzegając ciepłego ciała Mulata tuż obok. Martwiło mnie to, ale jeden z olśniewających uśmiechów, który posłał mi przy śniadaniu wynagrodził wszystko. To nic, że potem, w szkole nawet na mnie nie patrzył. Przecież nie musiał, prawda?  Po prostu był zbyt zajęty, albo to ja nie wychwyciłem Jego uwodzicielskiego spojrzenia. W sumie nie zajmowałem sobie tym głowy, liczyło się to, że zaraz po powrocie ze szkoły wspólnie zjedliśmy obiad zaśmiewając się z idiotycznego poczucia humoru naszego Pana Profesora matematyki. Naprawdę, niektórzy nauczyciele nie powinni mieć prawa do nauczania. Co do pozostałych dni, minęły bardzo podobnie. Wspólne śniadania, znaczące uśmiechy, następnie szkoła czyli kompletnie zero kontaktu z Malikiem i znów, obiad, kolacja i niekiedy wieczory w salonie na jednej kanapie, oglądając durne seriale brazylijskie. I byłoby naprawdę fantastycznie gdyby nie ta cała sytuacja w szkole. Szczerze, ja sam nie miałem nic przeciwko, przecież nikt nie kazał mu się do mnie odzywać. Niestety Li zasiał we mnie ziarno niepewności mówiąc, że przecież to dziwne żeby tak mnie olewał, a w domu normalnie ze mną rozmawiał i żartował.

Fakt, nie było to specjalne miłe z Jego strony, ale co mogłem poradzić?

 - Olej go, niech wie, że nie jesteś jakimś idiotą, którym może się po prostu zabawiać – podpowiadał Liam. Nie chciałem, bałem się, że do końca straci jakiekolwiek zainteresowanie moją osobą. Idiotyczne prawda? Ale to się zmieniło. Zmieniło przez sytuację z dzisiejszego dnia.




 *~~*~*~~*




Obudziłem się wyjątkowo wcześnie, bo o 5:32. Dziwnie wyspany wstałem i szybko pomaszerowałem pod prysznic. Gorąca woda skutecznie zmyła ze mnie wszelkie zmartwienia, bo przecież nie było się czym przejmować, prawda? Orzeźwiony szybko narzuciłem pierwsze, lepsze ciuchy i łapiąc na szybko tosta wyszedłem z domu. Pomimo wczesnej pory było naprawdę ciepło i przyjemnie. Słońce delikatnie rzucało promienie ogrzewając tym całą moją bladą twarz. Uśmiechnąłem się lekko, kierując się w stronę domu Liama. Szybko przeskoczyłem furtkę i zapukałem do drzwi oczekując zaspanego blondyna. Po paru minutach krzyków i ciągłego pukania otworzył przyprawiając mnie samym sobą o niedowierzające spojrzenie.
  
- Li … - powiedziałem cicho – jesteś świadomy tego, że nie masz na sobie kompletnie nic?  

Payne spojrzał na mnie zamglonym, zaspanym wzorkiem po czym powoli skierował spojrzenie na swoją sylwetkę. Wytrzeszczył oczy ze zdumienia, szybko zakrywając rękoma to czym go Pan Bóg obdarował.

 - Kurwa – wybełkotał cicho. Błyskawicznie dorwał pierwszą, lepszą rzecz wiszącą obok, którą okazało się być futro jego mamy. Cały czerwony zaprosił mnie gestem ręki do środka. Wszedłem płacząc ze śmiechu i wycierając spływające łzy.  Liam jedynie spiorunował mnie wzrokiem i powolnym krokiem ruszył w stronę schodów rzucając mi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie. Usiadłem na kanapie opierając ręce o głowę kręcąc nią co rusz w obie strony. Nie sądziłem, że Li potrafi być takim idiotą. Kilkanaście minut później zszedł z dumnie podniesioną głową kompletnie nie okazując swojego zażenowania. Zachichotałem pod nosem ciągnąc go za kawałek bluzy w stronę drzwi wyjściowych, a następnie szkoły. Stąpał naburmuszony co rusz posyłając mi mordercze spojrzenie jakbym to ja był winien Jego nagości. Posłałem mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów na jakie było mnie stać po czym pochyliłem się lekko, przystawiając usta do jego ucha.

 - Nawet sobie nie wyobrażasz jak cholernie seksownie wyglądasz nago – szepnąłem zmysłowo jednocześnie delikatnie przygryzając płatek Jego ucha. Odskoczył ode mnie krzycząc głośne „Kurwa Horan” co zwróciło uwagę większości osób znajdujących się na korytarzu, w tym Malika.

 - Pierdolony zboczeniec – stwierdził cały czerwony na twarzy. Po kilku sekundach milczenia głośno wybuchnął śmiechem, lekko popychając mnie w stronę szafki przed, która stałem. Dopiero wtedy zauważyłem ciemne oczy Malika wpatrujące się we mnie intensywnie. Nieco speszony spuściłem wzrok co przyuważył Harry – przyjaciel Zayn’a, który od razu podłapał temat.

 - Co jest blondyneczko? Czyżby nasz Bóg seksu Malik Ci się spodobał? – zapytał zadziornie, podchodząc do mnie powolnym krokiem.

 - No,no. Wiesz, że to dobry towar i nie rusza byle gówna? – stwierdził dobitnie, dźgając mnie palcem wskazującym i z przejęciem spoglądając na zdezorientowanego Zayn’a – No powiedz mu Zi – uśmiechnął się przeciągle w stronę Mulata.

 - Zostaw go Hazz – powiedział cicho.

 - Kpisz sobie? Co jest Zayn, zakochałeś się czy co? – zaśmiał się głośno. Kilka osób obserwujących całe zajście zawtórowało mu.  

 - Pojebało Cię? – zapytał, patrząc na mnie z pogardą – Nie jestem pedałem, mam dziewczynę, poza tym nie spojrzałbym na kogoś kto tak naprawdę jest nikim – stwierdził dobitnie.


Ma dziewczynę.
 Jestem nikim. – brzmiało w mojej głowie.


Zabolało nie powiem. Może i chciał ratować swoją reputację, ale na pewno nie moja ceną. Ze złością odepchnąłem Lokowatego, szybko kierując się w stronę głównego wyjścia. Nie skomentowałem tego, bo po co? I tak by mi nie uwierzyli. To on był tym popularnym, to on był tym, który miał zawsze najwięcej do powiedzenia, był najlepszym towarem w szkole i był też kimś kto złamał mi serce.




*~~*~*~~*




Myślałem, że nigdy nie powrócę do starych nawyków, a jednak…

Uśmiechnąłem się z zadowoleniem obserwując kolejne strużki spływającej szkarłatnej cieczy.  W sumie nie pomagało, wcale nie czułem się lepiej, ale coś popychało mnie do tego. Jakaś konkretna siła, która powoli wyniszczała mnie od środka. To nic. Było dobrze.




*~~*~*~~*




Parę godzin później usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Wychrypiałem ciche „Proszę” i z zaciekawieniem wlepiłem spojrzenie w ścianę oczekując kolejnej reprymendy od cioci Trish na temat nienaruszonej kolacji. Zamiast tego usłyszałem ciche wołanie Malika, który stał na środku ciemnego pokoju lekko zdezorientowany. Serce zabiło mi szybciej. Po omacku podszedł do ściany szukając włącznika światła. Trafił.

 - Czego tu chcesz? – zapytałem obojętnie.

 - Nialler, ja przepraszam, ja..

 - Tak mówią do mnie przyjaciele, a jak sądzę Ty się do nich nie zaliczasz – przerwałem mu, stwierdzając chłodno. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem starając się  odszukać chociażby jeden pozytywny błysk w moich oczach. Na nic.

 - Kurwa, Niall, nie chciałem żeby tak wyszło – wykrzyknął zdesperowany.

 - Tak? Ciekawe, nawet jeżeli to co? Miałeś zamiar zlewać mnie publicznie do końca naszej znajomości? Ułatwię Ci to. Od teraz dla mnie również nie istniejesz, wyjdź proszę – nakazałem.

Bolało, tak cholernie bolało, bo kiedy naprawdę było dobrze on musiał wszystko brawurowo spieprzyć. Szkoda, że mu za to nie płacą, byłby milionerem – pomyślałem z sarkazmem.

Opuszczając pokój posłał mi ostatnie przepraszające spojrzenie po czym ze spuszczoną głową wyszedł, delikatnie zatrzaskując za sobą drewniane drzwi. Wkurzony rzuciłem pierwszą, lepszą rzeczą, która okazała się budzikiem, o  najbliższą ścianę.

Nie zasługiwałem na to wszystko.




*~~*~*~~*




 - Wiesz Li – wyszeptałem cicho – Jesteś jedynym, któremu można zaufać – stwierdziłem, mocniej wtulając się w Jego ciepłe ciało.  Przycisnął mnie do siebie głaszcząc uspokajająco po plecach.

 - Wiem – stwierdził dumnie, wywołując u  mnie krótkotrwałą reakcje śmiechu.

 - Kocham Cię stary – powiedziałem cicho, zaciągając się jego zapachem, który może nie był miętowy tak jak Malika, ale równie przyjemny i łagodny.

 - Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo – szepnął zamyślony. Podniosłem wzrok na wysokość jego oczu. Niezauważalnie przybliżałem swoje usta do Jego warg  i musnąłem je delikatnie. Odwzajemnił pieszczotę, o ile to możliwe przyciągając mnie mocniej do siebie.

 - Nie powinniśmy, nie chcesz tego – stwierdził przygaszony. I teraz wiedziałem, bo patrząc w Jego wielkie brązowe oczy, dotykając Jego miękkich ust i wtapiając dłonie w delikatne pasma włosów, doskonale znałem odpowiedź. I nawet jeżeli miałem być w tej chwili egoistą, wiedziałem, że będę się starał TO zrobić. Zastąpić stare zauroczenie nową, świeżą, miłością. Głupota? Możliwe. Jednak moje serce nie ma zamiaru znosić więcej głupich wymówek i przekrętów Zayn’a.

 - Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę – oznajmiłem przyciągając go do kolejnego pocałunku.






*~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~*



 I tak, wkracza Niam.



PRZEPRASZAM.  To chyba pierwszy tak beznadziejny rozdział w dodatku krótki :/ Naprawdę nie wiedziałam jak ubrać w słowa cała tą sytuację i mam nadzieję, że wybaczycie mi te niepoprawności. 

Z tych pozytywnych wiadomości.... Przekroczyliśmy liczbę 1000 wyświetleń ! Cholernie dziękuję za wszelkie wyświetlenia i opinie, kocham was misiaki. 

Jak zwykle proszę o komentowanie. Pozdrawiam i do niedzieli robaczki  ♥


Arbbuz.






6 komentarzy:

  1. Łosz kurde, dziewczyno zaszalalas! W sumie to ciesze sie, ze bedzie Niam. Niech Malik bedzie zazdrosny. Super rozdzial ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh, masa nauki na jutro, mam sprawdzian, więc musisz się zadowolić krótkim komentarzem :) Nie mów, że rozdział jest beznadziejny, bo wyszedł Ci naprawdę genialny i NIE MOŻNA napisać tego wszystkiego lepiej ♥ Czekam na kolejny rozdział, jestem ciekawa czym nas zaskoczysz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To nic, że dziś do pracy i że powinnam spać od jakiegoś czasu, dodałaś rozdział, a ja muszę to przeczytać. Zayn, wiedziałam, ze on coś spierdoli, to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Nialler teraz "zakocha" się w Li, a to skończy się złamanym sercem Payne'a. Nie wiem czemu, ale ten rozdział mnie zdołował. Nie tyle co Malik i jego egoizm, co fakt, że Horan powraca do swoich nawyków... Cholera, to musi się ułożyć.
    I wiesz co ci jeszcze powiem? Autor nie powinien się wypowiadać o swoim 'dziele' i zostawić opinię swoim czytelnikom. Dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział, nawet długi :) choć oczywiście chciałoby się czytać to opowiadanie godzinami :D nie sądziłam, że akcja tak diametralnie się zmieni, no proszę, wkracza Niam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. o ktorej nowy?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że za ponad godzinę. Raczej na pewno wyrobię się do 16, bo mam już ponad połowę rozdziału i pracuję nad nim bez włączonego facebooka! : ))

      Usuń