R o z d z i a ł IX
Czwartek,
4 października 2012r.
Minęło
parę dni. Szczerze powiedziawszy nic szczególnego się nie wydarzyło. Całe
cztery doby upłynęły wyjątkowo powoli i nudno. Ożywiałem się jedynie w tych momentach,
w których posyłaliśmy sobie z Zayn’em pojedyncze spojrzenia bądź uśmiechy,
ewentualnie kiedy rozmawiałem z Li, bo przy blondynie zdecydowanie nie dało się
nudzić. Potrafił mnie rozbawić nie tylko zabawnymi historyjkami z jego życia,
ale i kiedy tego potrzebowałem, porozmawiać na poważnie. Uśmiechnąłem się
delikatnie na wspomnienie jego wytrzeszczonych oczu i niedowierzającej miny,
kiedy to opowiadałem mu o spotkaniu z Malikiem. Był w stu procentach zaskoczony
postępowaniem Mulata.
- Czekaj…. I,
że niby ON zrobił to wszystko dla Ciebie, jednocześnie nie pieprząc Cię na
dachu tego wieżowca? – zapytał wtedy osłupiały. Wiem, że spojrzałem na Niego
jak na idiotę i mocno szturchnąłem go w ramię wybuchając niepohamowanym
śmiechem.
- Li, tak dla
ścisłości nie wszyscy myślą tylko o seksie – poruszyłem zabawnie brwiami i
pociągnąłem go w stronę sali chemicznej.
- Zayn tak –
stwierdził poważnie - może nie jestem w tej szkole szczególnie długo, bo tyle
co Ty, ale tutaj plotki szybko się rozchodzą, wiesz?
- Możliwe,
ale nie każda plotka zawsze okazuje jest prawdą – oznajmiłem wtedy lekko
podenerwowany.
Nie lubiłem kiedy gasił mój zapał, ale jednocześnie doceniałem
to, że potrafił powiedzieć mi co myśli o danej sytuacji i rzucał zupełne inne
światło na daną okoliczność. Nie koloryzował, nie robił nadziei jak inni. Był
po prostu szczerzy. Prawdziwy.
Wracając do Malika, wtedy po naszej wspólnej nocy*,
obudziłem się rano nie dostrzegając ciepłego ciała Mulata tuż obok. Martwiło
mnie to, ale jeden z olśniewających uśmiechów, który posłał mi przy śniadaniu
wynagrodził wszystko. To nic, że potem, w szkole nawet na mnie nie patrzył.
Przecież nie musiał, prawda? Po prostu
był zbyt zajęty, albo to ja nie wychwyciłem Jego uwodzicielskiego spojrzenia. W
sumie nie zajmowałem sobie tym głowy, liczyło się to, że zaraz po powrocie ze
szkoły wspólnie zjedliśmy obiad zaśmiewając się z idiotycznego poczucia humoru
naszego Pana Profesora matematyki. Naprawdę, niektórzy nauczyciele nie powinni mieć
prawa do nauczania. Co do pozostałych dni, minęły bardzo podobnie. Wspólne
śniadania, znaczące uśmiechy, następnie szkoła czyli kompletnie zero kontaktu z
Malikiem i znów, obiad, kolacja i niekiedy wieczory w salonie na jednej
kanapie, oglądając durne seriale brazylijskie. I byłoby naprawdę fantastycznie
gdyby nie ta cała sytuacja w szkole. Szczerze, ja sam nie miałem nic przeciwko,
przecież nikt nie kazał mu się do mnie odzywać. Niestety Li zasiał we mnie
ziarno niepewności mówiąc, że przecież to dziwne żeby tak mnie olewał, a w domu
normalnie ze mną rozmawiał i żartował.
Fakt, nie było to specjalne miłe z Jego strony, ale
co mogłem poradzić?
- Olej go,
niech wie, że nie jesteś jakimś idiotą, którym może się po prostu zabawiać –
podpowiadał Liam. Nie chciałem, bałem się, że do końca straci jakiekolwiek zainteresowanie
moją osobą. Idiotyczne prawda? Ale to się zmieniło. Zmieniło przez sytuację z
dzisiejszego dnia.
*~~*~*~~*
Obudziłem się wyjątkowo
wcześnie, bo o 5:32. Dziwnie wyspany wstałem i szybko pomaszerowałem pod prysznic.
Gorąca woda skutecznie zmyła ze mnie wszelkie zmartwienia, bo przecież nie było
się czym przejmować, prawda? Orzeźwiony szybko narzuciłem pierwsze, lepsze
ciuchy i łapiąc na szybko tosta wyszedłem z domu. Pomimo wczesnej pory było naprawdę
ciepło i przyjemnie. Słońce delikatnie rzucało promienie ogrzewając tym całą
moją bladą twarz. Uśmiechnąłem się lekko, kierując się w stronę domu Liama. Szybko
przeskoczyłem furtkę i zapukałem do drzwi oczekując zaspanego blondyna. Po paru
minutach krzyków i ciągłego pukania otworzył przyprawiając mnie samym sobą o
niedowierzające spojrzenie.
- Li … - powiedziałem cicho – jesteś świadomy
tego, że nie masz na sobie kompletnie nic?
Payne spojrzał na mnie
zamglonym, zaspanym wzorkiem po czym powoli skierował spojrzenie na swoją
sylwetkę. Wytrzeszczył oczy ze zdumienia, szybko zakrywając rękoma to czym go
Pan Bóg obdarował.
- Kurwa – wybełkotał cicho. Błyskawicznie dorwał
pierwszą, lepszą rzecz wiszącą obok, którą okazało się być futro jego mamy.
Cały czerwony zaprosił mnie gestem ręki do środka. Wszedłem płacząc ze śmiechu
i wycierając spływające łzy. Liam
jedynie spiorunował mnie wzrokiem i powolnym krokiem ruszył w stronę schodów
rzucając mi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie. Usiadłem na kanapie opierając
ręce o głowę kręcąc nią co rusz w obie strony. Nie sądziłem, że Li potrafi być
takim idiotą. Kilkanaście minut później zszedł z dumnie podniesioną głową
kompletnie nie okazując swojego zażenowania. Zachichotałem pod nosem ciągnąc go
za kawałek bluzy w stronę drzwi wyjściowych, a następnie szkoły. Stąpał
naburmuszony co rusz posyłając mi mordercze spojrzenie jakbym to ja był winien
Jego nagości. Posłałem mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów na jakie było mnie
stać po czym pochyliłem się lekko, przystawiając usta do jego ucha.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak cholernie
seksownie wyglądasz nago – szepnąłem zmysłowo jednocześnie delikatnie
przygryzając płatek Jego ucha. Odskoczył ode mnie krzycząc głośne „Kurwa Horan”
co zwróciło uwagę większości osób znajdujących się na korytarzu, w tym Malika.
- Pierdolony zboczeniec – stwierdził cały
czerwony na twarzy. Po kilku sekundach milczenia głośno wybuchnął śmiechem,
lekko popychając mnie w stronę szafki przed, która stałem. Dopiero wtedy
zauważyłem ciemne oczy Malika wpatrujące się we mnie intensywnie. Nieco
speszony spuściłem wzrok co przyuważył Harry – przyjaciel Zayn’a, który od razu
podłapał temat.
- Co jest blondyneczko? Czyżby nasz Bóg seksu
Malik Ci się spodobał? – zapytał zadziornie, podchodząc do mnie powolnym
krokiem.
- No,no. Wiesz, że to dobry towar i nie rusza
byle gówna? – stwierdził dobitnie, dźgając mnie palcem wskazującym i z
przejęciem spoglądając na zdezorientowanego Zayn’a – No powiedz mu Zi – uśmiechnął
się przeciągle w stronę Mulata.
- Zostaw go Hazz – powiedział cicho.
- Kpisz sobie? Co jest Zayn, zakochałeś się
czy co? – zaśmiał się głośno. Kilka osób obserwujących całe zajście zawtórowało
mu.
- Pojebało Cię? – zapytał, patrząc na mnie z
pogardą – Nie jestem pedałem, mam dziewczynę, poza tym nie spojrzałbym na kogoś
kto tak naprawdę jest nikim – stwierdził dobitnie.
Ma dziewczynę.
Jestem nikim. – brzmiało
w mojej głowie.
Zabolało nie powiem.
Może i chciał ratować swoją reputację, ale na pewno nie moja ceną. Ze złością
odepchnąłem Lokowatego, szybko kierując się w stronę głównego wyjścia. Nie skomentowałem
tego, bo po co? I tak by mi nie uwierzyli. To on był tym popularnym, to on był
tym, który miał zawsze najwięcej do powiedzenia, był najlepszym towarem w
szkole i był też kimś kto złamał mi serce.
*~~*~*~~*
Myślałem, że nigdy nie
powrócę do starych nawyków, a jednak…
Uśmiechnąłem się z
zadowoleniem obserwując kolejne strużki spływającej szkarłatnej cieczy. W sumie nie pomagało, wcale nie czułem się
lepiej, ale coś popychało mnie do tego. Jakaś konkretna siła, która powoli wyniszczała
mnie od środka. To nic. Było dobrze.
*~~*~*~~*
Parę godzin później
usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Wychrypiałem ciche „Proszę” i z
zaciekawieniem wlepiłem spojrzenie w ścianę oczekując kolejnej reprymendy od
cioci Trish na temat nienaruszonej kolacji. Zamiast tego usłyszałem ciche wołanie
Malika, który stał na środku ciemnego pokoju lekko zdezorientowany. Serce
zabiło mi szybciej. Po omacku podszedł do ściany szukając włącznika światła.
Trafił.
- Czego tu chcesz? – zapytałem obojętnie.
- Nialler, ja przepraszam, ja..
- Tak mówią do mnie przyjaciele, a jak sądzę Ty
się do nich nie zaliczasz – przerwałem mu, stwierdzając chłodno. Spojrzał na
mnie błagalnym wzrokiem starając się odszukać chociażby jeden pozytywny błysk w
moich oczach. Na nic.
- Kurwa, Niall, nie chciałem żeby tak wyszło –
wykrzyknął zdesperowany.
- Tak? Ciekawe, nawet jeżeli to co? Miałeś
zamiar zlewać mnie publicznie do końca naszej znajomości? Ułatwię Ci to. Od
teraz dla mnie również nie istniejesz, wyjdź proszę – nakazałem.
Bolało, tak cholernie
bolało, bo kiedy naprawdę było dobrze on musiał wszystko brawurowo spieprzyć. Szkoda,
że mu za to nie płacą, byłby milionerem – pomyślałem z sarkazmem.
Opuszczając pokój
posłał mi ostatnie przepraszające spojrzenie po czym ze spuszczoną głową
wyszedł, delikatnie zatrzaskując za sobą drewniane drzwi. Wkurzony rzuciłem
pierwszą, lepszą rzeczą, która okazała się budzikiem, o najbliższą ścianę.
Nie zasługiwałem na to
wszystko.
*~~*~*~~*
- Wiesz Li – wyszeptałem cicho – Jesteś jedynym,
któremu można zaufać – stwierdziłem, mocniej wtulając się w Jego ciepłe ciało. Przycisnął mnie do siebie głaszcząc
uspokajająco po plecach.
- Wiem – stwierdził dumnie, wywołując u mnie krótkotrwałą reakcje śmiechu.
- Kocham Cię stary – powiedziałem cicho,
zaciągając się jego zapachem, który może nie był miętowy tak jak Malika, ale
równie przyjemny i łagodny.
- Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo – szepnął
zamyślony. Podniosłem wzrok na wysokość jego oczu. Niezauważalnie przybliżałem
swoje usta do Jego warg i musnąłem je
delikatnie. Odwzajemnił pieszczotę, o ile to możliwe przyciągając mnie mocniej
do siebie.
- Nie powinniśmy, nie chcesz tego – stwierdził
przygaszony. I teraz wiedziałem, bo patrząc w Jego wielkie brązowe oczy,
dotykając Jego miękkich ust i wtapiając dłonie w delikatne pasma włosów, doskonale
znałem odpowiedź. I nawet jeżeli miałem być w tej chwili egoistą, wiedziałem,
że będę się starał TO zrobić. Zastąpić stare zauroczenie nową, świeżą, miłością.
Głupota? Możliwe. Jednak moje serce nie ma zamiaru znosić więcej głupich
wymówek i przekrętów Zayn’a.
- Nawet nie wiesz jak bardzo pragnę –
oznajmiłem przyciągając go do kolejnego pocałunku.
*~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~*
I tak, wkracza Niam.
PRZEPRASZAM. To chyba pierwszy tak beznadziejny rozdział w dodatku krótki :/ Naprawdę nie wiedziałam jak ubrać w słowa cała tą sytuację i mam nadzieję, że wybaczycie mi te niepoprawności.
Z tych pozytywnych wiadomości.... Przekroczyliśmy liczbę 1000 wyświetleń ! Cholernie dziękuję za wszelkie wyświetlenia i opinie, kocham was misiaki.
Jak zwykle proszę o komentowanie. Pozdrawiam i do niedzieli robaczki ♥
Arbbuz.
Łosz kurde, dziewczyno zaszalalas! W sumie to ciesze sie, ze bedzie Niam. Niech Malik bedzie zazdrosny. Super rozdzial ^^
OdpowiedzUsuńUgh, masa nauki na jutro, mam sprawdzian, więc musisz się zadowolić krótkim komentarzem :) Nie mów, że rozdział jest beznadziejny, bo wyszedł Ci naprawdę genialny i NIE MOŻNA napisać tego wszystkiego lepiej ♥ Czekam na kolejny rozdział, jestem ciekawa czym nas zaskoczysz :D
OdpowiedzUsuńTo nic, że dziś do pracy i że powinnam spać od jakiegoś czasu, dodałaś rozdział, a ja muszę to przeczytać. Zayn, wiedziałam, ze on coś spierdoli, to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Nialler teraz "zakocha" się w Li, a to skończy się złamanym sercem Payne'a. Nie wiem czemu, ale ten rozdział mnie zdołował. Nie tyle co Malik i jego egoizm, co fakt, że Horan powraca do swoich nawyków... Cholera, to musi się ułożyć.
OdpowiedzUsuńI wiesz co ci jeszcze powiem? Autor nie powinien się wypowiadać o swoim 'dziele' i zostawić opinię swoim czytelnikom. Dziękuję. :)
świetny rozdział, nawet długi :) choć oczywiście chciałoby się czytać to opowiadanie godzinami :D nie sądziłam, że akcja tak diametralnie się zmieni, no proszę, wkracza Niam :D
OdpowiedzUsuńo ktorej nowy?? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że za ponad godzinę. Raczej na pewno wyrobię się do 16, bo mam już ponad połowę rozdziału i pracuję nad nim bez włączonego facebooka! : ))
Usuń