niedziela, 31 marca 2013

Rozdział VIII






R o z d z i a ł VIII




Niedziela, 30 września 2012r.

 Ostatni dzień września. Miesiąc upłynął niepostrzeżenie szybko. Nie spodziewałem się, że tyle może się stać w ciągu zaledwie 30 dni. Dziwne prawda?  Dziesiątki zgrzytów z Malikiem, wypadów z Liamem, który tak szybko awansował na stanowisko mojego przyjaciela. Po prostu setki wspomnień. Może nie wszystkie należały do najprzyjemniejszych, ale to jednak wspomnienia, a te można zastąpić przyjemniejszymi, takimi jak intymne chwile z Mulatem czy spędzanie czasu z Li. Zdecydowanie uwielbiałem tego wariata i nawet jeżeli znów miałbym pokłócić się z Zayn’em to nie miało znaczenia, bo Liam zawsze był obecny kiedy go potrzebowałem. Na tą chwilę nie potrafiłem wyobrazić sobie tego, że za niecałe trzy miesiące mnie tu nie będzie. Zniknę tak nagle jak dopiero co wytworzona bańka mydlana. Ale skoro planowałem to od tylu tygodni to tak powinno być, prawda? Nie mogłem ot tak odejść od tego planu, bo prócz Payne’a tak naprawdę nic mnie tu nie trzymało. Może zabiorę go ze sobą?

Prychnąłem cicho pod nosem. Niby czemu miałbym oddzielać go od rodziny, przyjaciół? On nie chciał uciekać, to ja byłem tchórzem.

Otrząsnąłem się z ponurych myśli przypominając sobie, że dziś niedziela, ten dzień, w którym po raz pierwszy wychodzę gdzieś z Malikiem. Zaproszony przez Niego. Jedyne o czym na tą chwilę marzyłem to, to aby ta cała sytuacja nie okazała się kolejnym kłamstwem, prowokacją, bo naprawdę mi na Nim zależało. A nie powinno.



*~~*~*~~*



13.00


W ogóle się nie denerwowałem. Czułem się naprawdę zrelaksowany i wypoczęty. Wcale, ale to wcale nie latałem po całym domu w poszukiwaniu mojej ulubionej błękitnej koszulki, która podkreślała kolor moich oczu, tylko po to żeby spodobać się Malikowi. Bo to by było głupie prawda? Westchnąłem cicho siadając na łóżku wyczerpany szperaniem. Przegrzebałem szafę, półki, rzeczy w koszu na pranie i wszystkie inne miejsca w jakich mogłaby się znajdować. Trudno, nie będzie tak idealnie jak myślałem. Odchyliłem się lekko, teoretycznie lądując na miękkiej poduszce. W praktyce jednak znalazłem się na kupce świeżo upranych ubrań. Zdezorientowany szybko przeczesałem wszelkie koszulki, bluzy i inne tego typu rzeczy. Ze zwycięską miną i ulga wypisaną na twarzy „wyłowiłem” niebieski t-shirt, którego tak długo szukałem. Idealnie.

14.00


Już kolejna minutę leżąc na łóżku wyobrażałem sobie wspaniały przebieg naszej pierwszej randki. Bo to randka, prawda?  Na pewno będzie perfekcyjna.

15.00


Leniwie wstałem z łóżka i ruszyłem pod prysznic. Od rana nie jadłem ze zdenerwowania. Zgarnąłem potrzebne mi rzeczy i szybko pomaszerowałem w stronę łazienki.
  
Delikatnie szorowałem całe moje ciało. Nałożyłem na włosy ulubiony miętowy szampon i mocno wtarłem w głowę. Z każdą nadchodzącą godziną czułem coraz większe podenerwowanie. A jeżeli nie będzie tak jak sobie wymarzyłem? Może jak dojdziemy do miejsca docelowego będą na nas czekać tłumy nastolatków z naszej szkoły z wielkimi transparentami typu „HORAN TO GEJ I IDIOTA” Wtedy ja dzięki mojej wrażliwej naturze ucieknę z płaczem co jedynie doda zabawy obecnym uczniom i znajomym. 

Masakra.

Jestem idiotą. Na pewno nie zdarzy się taka sytuacja. Nie mam podstaw żeby to robić, ale Mu ufam.

16.00


Kląłem ze zdenerwowania nie mogąc ogarnąć swoich blond włosów. Wkurzony błyskawicznie nałożyłem niedużą ilość żelu na rękę po czym niestarannie przejechałem nią po przyklapniętej fryzurze lekko stawiając grzywkę do góry. Spojrzałem z uznaniem na harmider znajdujący się na mojej głowie. Wyszło całkiem nieźle – pomyślałem rozbawiony. No tak, widać nie wszystko musi być robione z dokładnością do chociażby jednego milimetra.

17.00


Ubrany z ułożonymi włosami i spryskany najlepszymi perfumami podszedłem do lustra szybko ogarniając wzrokiem cała odbijającą się sylwetkę. Było naprawdę nieźle co nieco poprawiło mi humor. Dobrze, ale niekoniecznie szykownie. Starając się zachować powagę teatralnie machnąłem dłonią mówiąc ciche „ Oh nie Zayn, myślę, że nie powinniśmy całować się na pierwszej randce”

Parsknąłem cicho wiedząc, że TE słowa nigdy nie wypłynęłyby z moich ust na tym spotkaniu. Niemożliwe. Nie przepuściłbym żadnej okazji na to aby poczuć smak jego miękkich ust tuż na moich wargach. NIGDY.

17.30


Wcale się nie denerwuję. W ogóle.

17.55


Okej, Niall, nie bądź żałosny. To tylko zwykłe koleżeńskie spotkanie. Zero całowania. Zero trzymania za rękę. Zero obejmowania. Bez robienia sobie niepotrzebnych nadziei wyszedłem na korytarz czekając na mój osobisty ideał chłopaka. Czas mijał dosyć leniwie. Wskazówki zegara wolno przesuwały się zdecydowanie dostarczając mi kolejnych dreszczów zdenerwowania. Lekko oparłem się o ścianę spuszczając głowę w dół. Ciekawe w jakie miejsce Malik zabierze mnie o takowej wieczornej porze.  Spacer, park, kolacja? Nie, to do Niego nie pasuje, Zayn zdecydowanie nie jest typem romantyka. Już prędzej stawiałbym na wspólne naprawianie samochodu w pobliskim komisie, niż romantyczny spacer przy świetle księżyca. Z za myślenia wyrwał mnie głos głośnego tupania. Podniosłem głowę zauważając lekko zdyszanego Mulata. Spojrzał przerażonym wzorkiem najpierw na mnie a następnie na zegarek, szybko wbiegł do pokoju krzycząc:

 - Daj mi 10 minut!
Zdezorientowany wlepiłem wzrok w dopiero co zatrzaśnięte drzwi, zastanawiając się gdzie był  i co robił. Zapomniał? Bardzo prawdopodobne. Przecież nie byłem dla Niego kimś szczególnym. Z drugiej strony umawialiśmy się wczoraj wieczorem. Z westchnieniem osunąłem się po ścianie lekko przymykając oczy.  Nie byłem zły, każdy miał prawo się spóźnić. Słysząc ciche przekleństwo „wychodzące” tuż za drzwi pokoju umieszczonego naprzeciwko uśmiechnąłem się lekko. Kilka minut później stał przede mną ubrany, pachnący, ogólnie idealny z wyciągniętą ręką i szelmowskim uśmiechem. Delikatnie ująłem Jego dłoń i podciągnąłem ciało do góry. Myślałem, że puści mnie od razu po tym jak wstanę, ale on na przekór moim myślom, złapał mnie mocniej za rękę i pociągnął w stronę samochodu zaparkowanego na zewnątrz. Zszokowany patrzyłem jak otwiera mi drzwi i lekko zamyka zaraz po tym jak usiadłem. Nie sądziłem, że Zayn potrafi być takim gentelmanem. Chyba zauważył moje zaskoczone spojrzenie, bo zaśmiał się cicho pod nosem, a następnie odpalił samochód znów łapiąc mnie za jedną z rąk. Koniuszkiem palca pieścił moją delikatną skórę. Krępującą ciszę przerwał Jego cichy głos.

 - No tak jak minął Ci dzień? – zapytał, lekko zezując w moja stronę.
Oh, na lataniu po całym domu w poszukiwaniu ubrań i ogólnym przygotowaniu,  paradoksalnie, Ty ogarnąłeś się w niecałe 10 minut i wyglądasz świetnie. Mi zajęło to JEDYNIE parę godzin. Zabawne. Jednak zamiast tego odpowiedziałem:

 - Całkiem ciekawie, a Tobie?

  - W sumie okej, przepraszam za to całe spóźnienie, ale przygotowywałem umm, małą niespodziankę i trochę straciłem rachubę czasu – uśmiechnął się. Mała niespodzianka? Dla mnie? Uradowany i podekscytowany ścisnąłem lekko jego dłoń. Jak mogłem w ogóle mogłem pomyśleć, że zapomniał? Miał świetną pamięć. No cóż, ludzi desperatów nachodzą różne nieciekawe myśli. Skręcając w kolejną uliczkę, zadałem pytanie, które korciło mnie od samego wejścia do samochodu.
  
- Gdzie jedziemy?

 - Tajemnica – zaśmiał się cicho – jakbym Ci powiedział, to na co byłyby te wszystkie godziny przygotowań? – zapytał retorycznie. Westchnąłem ciężko co zostało odebrane głośnym chichotem z mojej prawej strony. Pacnąłem go lekko w ramię i wbiłem wzrok w szybę znajdującą się tuż przede mną. Do końca podróży rozmawialiśmy na luźne tematy śmiejąc się i przekrzykując, na przykład wtedy kiedy nawinęliśmy temat o ulubionej drużynie sportowej. Nie sądziłem, że po tym wszystkim będziemy potrafili tak swobodnie rozmawiać. Zatrzymując się, szybko wyszedł, obchodząc samochód i otworzył drzwi pasażera podając mi dłoń. Pociągnął mnie kierunku wysokiego budynku, który teraz z powodu zerowego oświetlenia wydawał się być ogromnym opuszczonym gmachem. Lekko przerażony kroczyłem za ciemną sylwetką Malika kierującego się w stronę drzwi wejściowych. Popchnął drzwi, które wbrew pozorom ustąpiły natychmiast. Po omacku skierowaliśmy się do ogromnej, oświetlonej, pełnej luster windy. Lekko zmrużyłem oczy wlepiając wyczekujące spojrzenie w Mulata. Ten jedynie zagryzł wargę przenosząc wzrok z moich niebieskich oczu na usta. Zrezygnowany pokręcił głową czekając aż widna stanie na docelowym piętrze. Kilka minut później „ruchome pomieszczenie” zatrzymało się wypuszczając nas na dachu ogromnego wieżowca. Otworzyłem szeroko usta dostrzegając setki maleńkich jak i większych świec okalających nieduży czerwony kocyk, zasłany poduszkami i różnorakimi potrawami.
  
- Wow – tylko tyle zdołałem z siebie wydusić. Mimochodem spojrzałem na zarumienionego i zdenerwowanego Zayn’a. Przyciągnąłem go lekko do siebie i delikatnie musnąłem Jego wargi. Odwzajemnił pocałunek niezdarnie popychając nas w stronę koca. Usiedliśmy, stykając się udami i ramionami. Do końca wieczoru karmiliśmy się wzajemnie owocami, piliśmy wino i śmialiśmy opowiadając sobie głupie sytuacje z dzieciństwa. Raz po raz skradałem mu niewinny pocałunek, który On sam pogłębiał. I naprawdę uważałem się za kompletnego idiotę, skoro byłem w stanie uważać, że będziemy razem reperować samochody. Wbrew pozorom Malik był stu procentowym romantykiem. Bynajmniej dziś, dla mnie. Zachowywał się inaczej. Jasne dalej sarkastyczny, niekiedy chamski, ale i słodki, niewinny, odchylający głowę śmiejąc się jak małe dziecko. Perfekcyjny.



*~~*~*~~*



Zjeżdżając windą na sam parter wieżowca rozbawieni komentowaliśmy zachowanie jednej ze szkolnych div. Lekki wstrząs spowodował upadek na dosyć twarde podłoże co zostało przez nas odebrane głośnym wybuchem śmiechu. Procenty robiły swoje. Przysunęliśmy się do siebie nie pozostawiając zbyt dużej ilości wolnej przestrzeni między nami. Mulat złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zatopiłem palce w jego włosach, które o dziwo dziś nie były jakoś szczególnie wyżelowane. Zjechałem pocałunkami na jego szyję lekko przygryzając i zasysając delikatną skórę Malika. Zadowolony z osiągniętego efektu znów kontynuowałem pieszczotę naszych warg. Niestety nasza „zabawa” została przerwana przez nagłe piknięcie i zatrzymanie się windy. Wyszliśmy trzymając się za rękę i podśpiewując ulubione piosenki. Szybko znaleźliśmy się w samochodzie i ruszyliśmy w stronę domu, który znajdował się jakieś 40 minut stąd. Oparłem głowę o ramię Zayn’a przymykając oczy i mrucząc pod nosem wyrazy uznania dla kierowcy. Nawet nie zauważyłem kiedy odpłynąłem.




*~~*~*~~*



Jęknąłem czując delikatny ból w okolicach prawego nadgarstka.

 - Cholera, przepraszam – usłyszałem szept tuż w zagłębieniu mojej szyi. Zdezorientowany otworzyłem oczy nie czując nic poza oplatającymi mnie rękoma. Słodki Jezu, niósł mnie po schodach kierując się zapewne w stronę mojego pokoju. Wbrew moim myślom znaleźliśmy się w czerwono-czarnej Jego sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżku, a następnie sam padł obok mnie, mocno przyciągając do swojego ciała.
  
- Wiesz Nialler, możesz myśleć co chcesz, ale to była moja pierwsza prawdziwa randka. Taka, na której starałem się żeby wszystko wypadło idealnie – szepnął, bicie mojego serca przyspieszyło nieznacznie. Musnąłem Jego lekko napuchnięte wargi. Uśmiechnąłem się szczęśliwy i mocno wtuliłem w jego klatkę piersiową szepcąc ciche „Dobranoc” .






*~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~*





Tak, tak! Romantyczny Malik we własnej osobie nadchodzi!

Przepraszam za długość, naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze dodać do tego rozdziału dlatego zostawiam go takim jaki jest. Z góry dziękuję za wszelkie wyświetlenia i komentarze, są dla mnie bardzo ważne ♥

Jak zwykle proszę o wyrażanie swoich opinii !

No i oczywiście z powodu świąt Wielkanocnych, które wyglądają zdecydowanie jak Boże Narodzenie.. Życzę wam:
Zdrowia, pomyślności, miłości, szczęścia w życiu. Aby całe to jedzenie poszło (lub jeżeli nie chcecie nie poszło) w jakiekolwiek partie ciała! <nie chciałam pisać cycki…>  Ogólnie radosnych Świąt spędzonych w gronie najbliższych.

Kocham was moje Robaczki! <zastanawiam się czy nie czujecie się jak insekty jak tak do was piszę :o >

Pozdrawiam,



Arbbuz.

6 komentarzy:

  1. Jezu... Malik, serio? Nie spodziewałyśmy się tego po nim! Raczej stawiałybyśmy na to naprawianie samochodów xD I to słodkie zdenerwowanie Nialla!
    A najlepsze: " Oh nie Zayn, myślę, że nie powinniśmy całować się na pierwszej randce”
    No po prostu cudo :3 ten rozdział jest przesłodki.Chcesz żebyśmy cukrzycy dostały? :D

    Oby tak dalej! Będziemy czekać na następny <3
    Salomea i MGreyback z
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. o. ja. pierdole.
    wybacz, muszę to zrobić: ten rozdział był aegrnqjerg, Horan i Malik byli serjgbsrjbgtf, ta randka była taka kejrngwsrjtg i całe to opowiadanie jest sjkrgtnwjktrg i kocham je cholernie mocno! wyglądam teraz tak: http://media.tumblr.com/tumblr_m4g34fNoTu1rpush3.gif, o i jeszcze tak: http://media.tumblr.com/f2a7bf22bc7228381063228a65a18b4a/tumblr_inline_mgr1qy2J1p1r2mx6k.gif
    TO. JEDEN. Z. NAJLEPSZYCH. ZIALLÓW.
    Pozdrawiam, @CaptainHoralik

    OdpowiedzUsuń
  3. Och...
    W sumie nawet nie wiem co powiedzieć, a to nie często mi się zdarza. :)
    No, ale całkowicie jestem może nie tyle zaskoczona co szczęśliwa.
    Kurde normalnie kamień spadł mi z serca jak przeczytałam ostatnie słowo tego rozdziału, bo do samego końca obawiałam się, że Malik może coś odwalić, a te przypuszczenie Nialla w cale w tym mi nie pomogły.
    Normalnie jak sobie wyobrażę, że serio coś z tego o czym myślał Niall mogłoby się spełnić to normalnie przykro mi się robi. :(
    Ale na szczęście Zayn okazał się idealnym, romantycznym chłopakiem i miejmy nadzieję, że taki będzie nie tylko na osobności, ale i w szkole nie będzie już nabijał się z Horana. :)

    W ogóle jego szykowanie się o godzinie 17 rozbawiło mnie. A dokładniej mówiąc to "Oh nie Zayn, myślę, że nie powinniśmy całować się na pierwszej randce". No bo kurde serio?! Ale nawet sam Niall w to nie wierzył. haha. :)

    Co więcej mogę jeszcze powiedzieć. Nie mogę się doczekać kolejnego? Tak zdecydowanie to mogę powiedzieć:D

    PS: I w ogóle zastanawiam się jak na to wszystko zapatruje się mama Malika. Nic nie zauważa?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachowanie Malika jest strasznie podejrzana, owszem, wiem, że jest słodki i romantyczny, ale ja i tak mu nie ufam. W dodatku myśli, początkowe Horana mnie trochę martwią. Ale i tak zaczęłam chichotać przy fragmencie " 17.30 Wcale się nie denerwuję. W ogóle." a jeszcze wcześniej przy „Oh nie Zayn, myślę, że nie powinniśmy całować się na pierwszej randce”. Masz mistrza. Chciałam cos jeszcze inteligentnego napisac, ale zapomniałam. Po prostu rozdział jest boski, ale ten Malik... coś mi tu nie gra! :x

    Ech, weny, kochany Arbbuziku, i u mnie na final-souffle.blogspot.com pojawił się rozdział 10. Miłego dnia/nocy, weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm, to trochę dziwne ze Malik jest taki milutki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo...Malik jednak potrafi być miły i romantyczny :D Mam nadzieje że zostaną parą na poważnie. Czekam na następny rozdział już się doczekać nie mogę :P Wciągające to twoje opowiadanie! Zaraszam do mnie http://ziallforever.blogspot.com/ (też o Ziallu). Pozdrowiam Domi xx

    OdpowiedzUsuń