czwartek, 28 marca 2013

Rozdział VII




R o z d z i a ł VII




Środa, 26 września 2012r.


Minęło parę dni. Wyzdrowiałem. Czułem się całkiem dobrze. Brak zawrotów głowy i uciążliwego bólu w każdym zakamarku mojego ciała był zdecydowanie pozytywny. Nie lubiłem cierpienia. Nie rozumiałem po co istniało. Przytłaczało. Atakowało jak wygłodniałe zwierzę obdzierając Cię ze wszystkiego dobrego co miałeś. Co pozwalało myśleć pozytywnie. Jak czułem się ja? Z jednej strony byłem naprawdę szczęśliwy. Zdrowy, pełen sił powracałem do szkoły. A z drugiej? Znów powtarzała się ta sama sytuacja. Czasem myślę sobie, że wcale nie leżeliśmy na jednym łóżku, że Zayn wcale nie przeprosił i nie powiedział mi tego wszystkiego. Że potem wcale nie było tak, że nie odzywał się do mnie jak poprzednio. Nie patrzył. Jak zwykle. Zabijało mnie to od środka. Ale to nic. Nie mogłem wymagać czegoś od Niego. Bo niby z jakiej racji? Nie miałem do tego żadnego prawa. Nie byłem chociażby cząstką Jego życia, jedynie jedną z wielu obojętnych mu osób.

 Smutne.

*~~*~*~~*



 - Naprawdę chcesz to dla mnie zrobić? – byłem zdezorientowany. Okej, przyjaźniliśmy się, ale to był zdecydowanie wyższy poziom takowej relacji – Wiesz.. Nie chcę żebyś się do tego zmuszał, poza tym wątpię żeby to coś dało – stwierdziłem przygaszony.

 - Daj spokój Nialler! Oczywiście, że będzie zazdrosny! – wykrzyknął entuzjastycznie Liam – To najgenialniejszy z najgenialniejszych planów! – stwierdził dumnie. Wątpiłem. No, bo czy udawanie zakochanej pary będzie dobrym wyjściem z owej sytuacji? A jeżeli w ogóle nie zwróci uwagi na mnie i Li flirtujących ze sobą non stop? Myślę, że taka wersja zdarzeń jest jak najbardziej prawdopodobna. Ja i blondyn wkraczający do szkoły trzymając się za rękę przechadzamy się korytarzami jak zakochane gołąbeczki. Zayn rzuca w naszą stronę pogardliwe spojrzenia i prycha po czym obojętny na wszystko odchodzi nawet nie patrząc na nasze splecione dłonie. Tak, to zdecydowanie prawdziwe. Powinienem być realistą a nie dawać się wkręcać w kolejne nieudane plany Liama. Jedyne co wywołam w szatynie to uczucie odrazy albo rozbawienia. Poza tym pozostaje też kwestia blondyna. Nie chciałbym żeby za przymuszeniem trzymał mnie za rękę, obejmował i skradał niewinne buziaki. Jasne, Danielle była wtajemniczona, ale mimo wszystko na pewno nie jest jakoś wielce zadowolona. Przecież praktycznie będę się obściskiwać z jej chłopakiem. Rzecz jasna na pokaz, ale jednak coś. Westchnąłem ciężko krocząc ociężale w stronę Sali informatycznej, w której to miała się odbyć nasza ostatnia lekcja. Nie starałem się nawet zachowywać pozorów, że słucham blondyna. Wiedział doskonale, ale kompletnie nie przeszkadzało mu to w nawijaniu o czymkolwiek byleby nie zapanowała cisza. Przygnębiony usiadłem w ostatniej ławce. Tuż koło mnie usadził się Li, który czekając na przyjście nauczyciela niespodziewanie nachylił się nade mną i musnął mój Polik swoimi pełnymi wargami. Spojrzałem na Niego zdezorientowany. Nachylił się nade mną szpecąc mi do ucha. Dla widza mogłoby się to wydawać czymś zdecydowanie zakazanym. Jakoby ze mną flirtował. Dla mnie miało to jednak kompletnie inne znaczenie.

 - Mówiłem – stwierdził cicho. Zrozumiałem. Zerknąłem dyskretnie na Zayn’a, który spoglądał na nas morderczym wzrokiem. Był zazdrosny? Czy to w ogóle możliwe? Może po prostu go to obrzydzało? Na pewno. Nie chciałem robić sobie złudnych nadziei. Zdecydowanie nie wyszłoby mi to na dobre. Mimo wszystko wiedziałem, że wpadłem. Że będę to kontynuował żeby zobaczyć czy Li ma racje, czy Malik naprawdę żywi do mnie jakieś głębsze uczucia. Byłem zdeterminowany by to odkryć. Zdecydowanie.

 Delikatnie nachyliłem się do Liama z e szczerym uśmiechem szepcząc mu do ucha słowa, które na pozór miały być czymś co mówią do siebie osoby bardzo bliskie sobie. Nie przyjaciele. Kochankowie.  

 - Wchodzę w to – stwierdziłem cicho. Blondyn jedynie zachichotał w odpowiedzi co zostało odebrane przez parę osób znajdujących się w tym samym pomieszczeniu wybałuszeniem oczu i ogólnie zdziwionymi spojrzeniami. No tak, nie to żeby uczniowie byli nietolerancyjni, ale wcześniej się tego wypieraliśmy. No cóż, mały rozgłos zdecydowanie nam nie zaszkodzi – stwierdziłem w duchu.
  
Nasze „zaloty” przerwał dzwonek i głośne ciśnięcie krzesłem o ławkę zaraz przed nami z prawej strony. Mulat wyleciał z klasy jak torpeda. Li skinął na mnie znacząco po czym zabawnie poruszył brwiami i ciągnąc mnie za rękę ruszył w stronę wyjścia ze szkoły. Zapowiadał się ciekawy tydzień. A bynajmniej jego druga połowa.



*~~*~*~~*




Czwartek. Kto nie lubi czwartków? Ja osobiście od dziś kocham czwartki. Wspaniały dzień. Zayn chodził nabuzowany. Raz po raz lekko popychał kogoś z powodu skumulowanej frustracji. Nie to żebym był z siebie dumny, ale byłem i to tak cholernie mocno. No, bo nie codziennie doprowadza się Mulata do białej gorączki z powodu zwykłego złapania w pasie czy za rękę. Nie sądziłem, że mogę bardziej uwielbiać Li, ale tak, to zdecydowanie możliwe. Dzięki jego przebiegłości miałem Zayn’a w garści. Jakkolwiek głupio to brzmi, byłem zadowolony.

Piątek przebiegł tak samo znakomicie jak dzień poprzedni. Malik przestał się kryć i rzucać nam ukradkowe spojrzenia. Obrał inną taktykę i natarczywie patrzył na nasze splecione dłonie co trochę peszyło, ale i zachęcało do kontynuacji. Tryskałem energią i szczęściem.

Nie sądziłem jednak, że nasz widok może być dla Niego takim utrapieniem. Pod koniec dnia chodził przygaszony i pałętał się po korytarzach niezdecydowany. Kiedy nadeszło pożegnanie między mną a Li byłem totalnie zdezorientowany. Kątem oka zauważyłem szatyna patrzącego na nas spod niesfornej grzywki. Widząc jego puste spojrzenie, szybko odwróciłem głowę tak aby blondyn trafił w mój policzek a nie usta. Payne chyba zauważył mój wzrok skierowany w stronę Mulata, który patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, Liam skinął na mnie porozumiewawczo głową życząc miłego weekendu, po czym odszedł machając mi na pożegnanie. Osobiście powolnie ruszyłem w stronę swojego tymczasowego miejsca zamieszkania. Idąc słyszałem głośne szuranie tenisówek Malika. Nie odwróciłem się.




*~~*~*~~*


Sobota.

Dzień, który zdecydowanie zmienił moje zdanie o Mulacie.

Ranek i popołudnie minęły bezproblemowo. Nigdzie nie wychodziłem. Sam Zayn również zamknął się w pokoju i nie ruszał się z Niego aż do kolacji. Siedząc przy stole raz na jakiś czas rzucał w moją stronę ukradkowe spojrzenia, których rzekomo miałem nie zauważyć. Zdziwiony obserwowałem Jego roztrzęsione dłonie. Coś było nie na rzeczy. Błyskawicznie dokończyłem i podziękowałem za posiłek, poczym wręcz biegiem udałem się na górę. Szybko zgarnąłem bieliznę i granatową koszulkę i udałem się w stronę łazienki. Wchodząc usłyszałem kroki tuż za sobą. Zanim zdążyłem się odwrócić stałem przygwoździony do  ściany zaraz naprzeciwko prysznica i zdumiony patrzyłem na Malika, który umiejętnie przekręcił zamek i począł zbliżać się w stronę mojej osoby.

 - O co Ci chodzi? – zapytał wypranym z emocji głosem. O co mi chodzi? Cholera. O co mu chodziło?! – Nie wiem co starasz się mi udowodnić, ale wcale mnie to nie bawi, wiesz? Wręcz przeciwnie – westchnął zmęczony. Oparł się delikatnie o moje ciało i wtulił w zagłębienie mojej szyi co doprowadziło do wszechogarniających dreszczów.

 - Wiem, że zachowuję się jak kutas – kontynuował – ale nie musisz się od razu odgrywać. Wbrew pozorom trochę mi zależy Niall – szeptał cicho. Moje imię wymawiane przez jego usta było chyba najpiękniejszym słowem jakie w życiu słyszałem. Delikatnie zassał moją skórę co zostało odebrane przeze mnie cichym westchnięciem.

 - Wiesz, tak sobie myślę – słyszałem nutkę zdenerwowania w Jego głosie – może wyszlibyśmy jutro gdzieś razem?
 Nie odpowiedziałem. Przyssałem się do jego zmysłowych warg całując je zachłannie. Uczucie radości wręcz rozsadzało mój brzuch. Kolejne dreszcze przechodziły moje ciało. Kiedy delikatnie zahaczyłem o guzik Jego spodni odskoczył jak oparzony przepraszając mnie cicho. O co chodziło? – myślałem zdziwiony

 - Jutro o 18 przed drzwiami – szepnął na odchodne. Musnął moje wargi po raz ostatni i szybkim krokiem wyszedł z łazienki pozostawiając po sobie rozchodzący się wokół zapach mięty i wymalowaną błogość na mojej twarzy.




*~~*~*~~*




 Szybko wskoczyłem pod kołdrę łapiąc w dłonie telefon. Błyskawicznie odblokowałem klawiaturę i wszedłem w tryb pisania nowej wiadomości.



Li, jesteś genialny! Kurwa udało się, zaprosił mnie jutro na spotkanie, stary... Kocham Cię.



Ostatnio używane i jest. Chwilę potem przyszło powiadomienie oznajmiające otrzymanie wiadomości przez blondyna znajdującego się parę ulic dalej. Byłem tak cholernie szczęśliwy. Wcale nie było tak, że ociągałem się paręnaście minut przed wejściem pod prysznic. Nie chciałem zmywać Jego zapachu z mojego ciała. Niestety było to konieczne. Moje rozmyślania przerwał dźwięk nadchodzącego SMSa.



Boski Ja. Nie dziękuj. Tylko grzecznie tam, bez niezaplanowanych szybkich numerków. Znam Cię… Pewnie właśnie teraz robisz sobie dobrze jednocześnie gwałcąc go w myślach… Straszna wizja. Ale to nic! Nadal Cię uwielbiam, Twój najlepszy, najprzystojniejszy i ogólnie NAJ przyjaciel Liam. xoxo.



Idiota – pomyślałem lekko zarumieniony wizją naszych splecionych ciał. Moja blada skóra idealnie kontrastowałaby z Jego ciemna karnacją. BAJKA. Zbeształem się w myślach za owe fantazje i szybko wtuliłem twarz w poduszkę starając się wyrzucić fantastyczny obraz z mojej głowy. Jeszcze paręnaście minut męczyłem się aż w końcu zwątpiłem i po prostu dałem się ponieść wyobraźni zasypiając kilkadziesiąt minut później.



*~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~~*~~*



Nie sprawdzałam go więc naprawdę przepraszam za błędy nie tylko interpunkcyjne tym razem. Ogólnie wybaczcie za opóźnienie! Postaram się wam to wynagrodzić kolejnym rozdziałem. Przyrzekam. Słowo harcerza ♥

No i wielkie dzięki za wyświetlenia i komentarze!

Jak zwykle proszę o wyrażanie swoich opinii !




POZDRAWIAM ROBACZKI !

Arbbuz.

6 komentarzy:

  1. według mnie, ten rozdział był bardzo dobry! nie rzuciły mi się w oczy jakieś szczególne błędy :) było tylko trochę krótko :( no nic, czekam na następny rozdział i rozwój akcji!

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM CIĘ!
    Zazdrosny o Horana Malik, to zdecydowanie mój ulubiony Malik!
    Rozdział cudowny, jak zawsze! Aż mi się gorąco zrobiło jak czytałam scenę w łazience... muszę wypić coś zimnego, ugh.
    O, i Lee jest zdecydowanie najlepszym przyjacielem na świecie! Horan nie obrazi się jak czasami go sobie pożyczę, prawda?
    Ściskam, śle wirtualne całusy i pozdrawiam!
    @CaptainHoralik xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba mi mózg piszczy z zachwytu, a ja sama się rozpływam. Boże, mój ty Ziallu prze najsłodszy! Malik, który jest zazdrosny, to najpiękniejszy Malik, jakiego można wykreować, moje serce, awwww! Czekaj, ja nawet nie piszę poprawnie po polsku, to nie dobrze. Scena w łazience, genialna! Ona jest po prostu taka... no takaaaa! Awww i ogólnie, dzięki, ale moje serce rucha płuco i jest zajebioza totalna. Nie wiem skąd ty czerpiesz tyle weny, ale naprawdę zazdroszczę i trzymam kciuki byś nadal mogła pisać tak genialnie i w terminie! Chyle czoła, życzę jeszcze większej weny, ślę pozdrowienia!

    Souris (aka @HipstaMouse) [final-souffle] :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Czekałam niecierpliwie cały czas i myślałam, że już nie wytrzymam, ale byłam pewna, że jesteś chwilowo zajęta i rozdział niedługo się pojawi ♥ No i jest! Nawet nie wiem, od czego zacząć. Najpierw Liam, którego naprawdę uwielbiam w tym opowiadaniu. Może dlatego, że przedstawiasz go inaczej niż zazwyczaj się to robi i to sprawa, że jest naprawdę genialną, pozytywną postacią! Niall i Zayn w tym rozdziale po prostu mnie rozbili. Nie dość, że Zayn jest zazdrosny i nawet niespecjalnie to ukrywa, to jeszcze ta scena w łazience i umówione spotkanie... Kocham cię, wiesz? ♥ Miałam się nie rozpisywać, ale przynajmniej będziesz miała dowód na to, jak uwielbiamy Twoją twórczość. Czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Malik ty zazdrośniku, ale to strasznie urocze ;> Zaprosił go wreszcie gdzieś <3 tylko obawiam się czy to nie podpucha. Czekam na następny! ps. Jesteś genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Omm... Wcale nie skłamię jeżeli napiszę, że uwielbiam to opowiadanie.
    Normalnie wczoraj w nocy w końcu znalazłam ten adres w moim zeszycie z linkami i od razu się za nie wzięłam.
    W sumie cieszę się, że miałam kilka rozdziałów zaległości, bo chyba bym nie wytrzymała czekają na następny.
    Teraz też jest mi ciężko, ale pocieszam się świadomością, że to już jutro! :)

    Uwielbiam zazdrosnego Malika. Co ja gadam uwielbiam w opowiadaniach jak są o siebie zazdrośni i jak się kłócą, więc zazdrosny Malik zdecydowanie mi odpowiadam :D
    No i jaki przebiegły Li. W sumie cieszę się, że Niall na niego trafił, bo taki przyjaciel to skarb. Pewnie nie wiele osób zgodziłoby się na udawanie pary.
    Nie mogę się doczekać kolejnego!
    Aaaa

    OdpowiedzUsuń